Przejdź do treści
Strona główna » Blog psychologiczny » Czy stres powoduje depresję?

Czy stres powoduje depresję?

zdjęcie w odcieniach szarości. kobieta w sukience leży na łóżku na plecach patrząc w sufit.

Powszechnie wiadomo, że stres może prowadzić do nieprzyjemnych konsekwencji i przyczyniać się do występowania depresji. Znamy przykłady osób, które zapadły na depresję po tym, jak doświadczyły jakiegoś silnego stresu, traumatycznego zdarzenia. Wiemy też, że osoba, która jest poddawana nieustannym stresom np. w pracy, również może zachorować na depresję. Ale dlaczego tak jest? Odpowiedź znajdziemy w układzie nerwowym, a wszystko zaczyna się od mózgu. To właśnie mózg i jego działanie jest początkiem reakcji na stres. Początek ma wydzielanie różnych substancji stresowych, potocznie nazywanych hormonami stresu. W końcowym etapie całego skomplikowanego procesu powstają glikokortykoidy z najbardziej znanym kortyzolem na czele.

Jak to jest, że ciało się stresuje?

W głębokiej partii mózgu znajdują się bardzo ważne struktury decydujące o naszym funkcjonowaniu i samopoczuciu. Są takie dwa ważne miejsca, które odpowiadają za powstawanie stanu jakim jest stres. Podwzgórze odpowiada za potrzeby fizjologiczne, zarządzanie poziomem różnych substancji w całym ciele (m.in. glukozy,) i czynności życiowych (m.in. ciśnienie krwi, temperatura ciała). Przysadka mózgowa zbudowana jest z dwóch płatów – przedniego i tylnego. Jest miejscem, które przede wszystkim kojarzy się z hormonami. I słusznie, bo oba te miejsca są ściśle ze sobą połączone i zaangażowane w wydzielanie substancji chemicznych.

Reakcja na stres w mózgu i ciele. Powstawanie glikokortykoidów w tym kortyzolu.
żródło: Sapolsky, R.M. (2012) Dlaczego zebry nie mają wrzodów. Psychofizjologia stresu. Opracowanie własne.

Pod wpływem stresującej sytuacji w podwzgórzu wydzielana jest substancja pobudzająca – kortykoliberyna (CRH). Wyobraź sobie, że CRH to żółta substancja (jak cytryna) spływająca z górnego, większego naczynia (podwzgórze) do mniejszej, dolnej miseczki (przedniego płata przysadki mózgowej). Gdy ten żółty płyn CRH się tam dostanie, przysadka zacznie produkować inną substancję – kortykotropinę (ACTH). Wyobraź ją sobie jako płyn pomarańczowy (gdyż jest już bardziej intensywny).

ACTH przedostaje się do krwi i wędruje przez organizm. Dociera do nadnerczy i tam przynosi informację, że mózg zauważył sytuację zagrażającą. W związku z tym w nadnerczach wydziela się więcej glikokortykoidów, wśród których najbardziej znanym „hormonem stresu” jest kortyzol. To już są czerwone płyny, gdyż są tak aktywnie pobudzające dla całego organizmu. Kortyzol mobilizuje organizm do reakcji na różne sposoby. I oto mamy stan stresu, czyli pobudzenie, poddenerwowanie, niepokój, potrzebę działania i ruchu, natłok myśli albo pustkę w głowie itd.

Ale reakcja stresowa nie powinna trwać w nieskończoność. Właśnie dlatego nasz organizm wyposażony jest w system kontrolujący ilość glikokortykoidów w krwioobiegu mózgu. Komórki mózgowe są bardzo wrażliwe na ich działanie. Taki system wyłapuje stan, gdy substancji stresowych jest za dużo i przesyła informację do podwzgórza, by przestało produkować CRH. Podwzgórze wysyła przysadce coraz mniej CRH, a przez to przysadka produkuje mniej ACTH. Jeśli we krwi jest mniej ACTH, to nadnercza “domyślają się”, że nie trzeba produkować hormonów stresu.

Stan zbyt wysokiego poziomu glikokortykoidów albo przedłużająca się reakcja stresowa jest szkodliwa dla organizmu. Może doprowadzić do uszkodzenia tkanki mózgowej, szczególnie hipokampów (związanych z pamięcią, uczeniem się, orientacją w miejscu i czasie) i kory przedczołowej (myślenie, regulacja emocjonalna, pamięć krótkotrwała).

Hormony stresu a depresja

Skąd wiadomo, że to właśnie substancje stresowe wywołują depresję?

Poczyniono pewne obserwacje, że osoby chore na Zespół Cushinga, leczone glikokortykoidami stawały się po jakimś czasie bardziej depresyjne. Także badania na zwierzętach pokazywały tę zależność. Zestresowane szczury trudniej osiągały przyjemność, nawet podczas bezpośredniej stymulacji układu nagrody. Układ nagrody to specjalne miejsce w mózgu, generujące odczuwanie przyjemności. Z tych badań wyciągnięto wniosek, że glikokortykoidy są substancjami, które mogą przyczynić się do rozwoju depresji. Wniosek ten jest spójny z powszechnymi obserwacjami, że osoby cierpiące na depresję wcześniej przeżyły silny lub przewlekły stres.

Więcej o tym, jaki związek ma depresja z układem nagrody znajdziesz w tym wpisie: Co się dzieje w mózgu gdy choruję na depresję?

Zrobiono też eksperymenty odwrotne. Skoro założono, że to glikokortykoidy są przyczyną rozwoju depresji, to zahamowanie ich wydzielania powinno łagodzić objawy depresji. I faktycznie tak jest. U chorych na depresję zastosowano leki – inhibitory steroidogenezy nadnerczowej. Jest to substancja działająca hamująco na wydzielanie hormonów przez nadnercza. Niestety leki te mają dużo nieprzyjemnych skutków ubocznych, dlatego powszechnie się tego typu leczenia nie stosuje. Objawy depresji zależnej od glikokortykoidów zmniejszyły się.

Innym eksperymentem było zastosowanie DHEA. To substancja, która uniemożliwia przyłączenie się glikokortykoidów do receptorów. Wyobraź sobie kawałek magnesu i małą metalową kuleczkę. Magnes to receptor wyłapujący konkretny rodzaj metalu. A metalowa kuleczka to glikokortykoidy. Prawo mózgu mówi, że magnes musi wyłapywać metalowe kuleczki. Jak się ze sobą połączą wytwarza się iskra i to pobudza organizm. Jeśli coś się zepsuje i kuleczek jest bardzo dużo, do gry wkraczają dodatkowe magnesy. Nie chcemy tego, by tego pobudzenia było dużo w organizmie, więc blokujemy magnesy udawanym metalem. Kuleczki już nie mogą się przyłączać. Zastosowanie DHEA, czyli “udawanego metalu” okazało się równie skuteczne w redukowaniu objawów depresyjnych.

Leki antydepresyjne przez to, że wyrównują chemię mózgu obniżają stężenie glikokortykoidów. Dzieje się tak szczególnie w depresji z lękiem (pobudzenie ruchowe, bezsenność, nadmierny apetyt itp.). Antydepresanty dość szybko zmniejszają ilość receptorów wiążących glikokortykoidy w mózgu, czyli mózg staje się na nie mniej wrażliwy.

Jeśli będziemy leczyć depresję, zacznie zmniejszać się stres związany z nieprzyjemnymi myślami. Stres możemy wywołać i podtrzymywać właśnie poprzez negatywne myślenie. Dlatego korzystne jest łączenie leków z psychoterapią, by uczyć się myśleć w inny sposób. Zmniejszenie intensywności nieprzyjemnych myśli łagodzi objawy cielesne stresu.

Typowa, klasyczna depresja zazwyczaj wiąże się ze zwiększonym wydzielaniem glikokortykoidów. Ale nie każda depresja taka jest. Szacuje się że 60-70% przypadków klasycznej depresji jest zależna od tych hormonów. Być może dlatego, że tylko pierwsze epizody są zależne od stresu i glikokortykoidów. Powyżej czwartego zależność między czynnikami zewnętrznymi (np. stres w pracy) a depresją jest coraz mniejsza. Z każdym kolejnym epizodem depresji trzeba mniejszej ilości stresu, by wywołać chorobę, aż w końcu choroba napędza się sama już ze zwykłego codziennego poziomu stresu.

Z korzystnego efektu obniżania ilości glikokortykoidów w leczeniu depresji skorzystać może tylko pewna grupa pacjentów/ek. Ci, którzy doświadczają depresji pierwszy lub drugi raz w swoim życiu. I ważne jest, by wyłapać szybko objawy choroby, udać się do lekarza i zatrzymać napędzające się mechanizmy.

Depresja atypowa polega na większym zahamowaniu w organizmie. Mogą to być takie objawy jak: brak energii, przesypianie dużej części doby, zwiększony apetyt szczególnie na słodycze, gorsze samopoczucie wieczorem. Ten rodzaj depresji związany jest ze zbyt niskim stężeniem glikokortykoidów we krwi. Z tego wynika, że poziom hormonów stresu ma swoje optymalne natężenie pozwalające nam wydajnie funkcjonować.

e-book Leki psychotropowe - czy jest się czego bać? Leczenie depresji.

Dlaczego tak jest, że w depresji glikokortykoidów jest za dużo?

Osoba chora poddawana jest często stresorom (choćby tym związanym z chorobą jak negatywne myślenie). W związku z tym informacja mówiąca podwzgórzu, by wydzielało CRH jest stale przekazywana. A gdy duża ilość CRH zostanie wydzielona, to trudno będzie zatrzymać machinę wytwarzania dużych ilości kolejnych substancji. Dlatego system monitorowania poziomu hormonów stresu jest bardzo ważny. Okazuje się jednak, że jest on rozregulowany u osób chorych na depresję, przez co nie hamuje wydzielania CRH i ACTH. Osoba chorująca jest stale bombardowana hormonami stresu, które walczą ze stresorem, a tego być może nawet nie ma. Skąd to wiemy?

Przeprowadzono badanie, gdzie syntetycznym glikokortykoidem (DST) próbowano zwiększyć ilość krążących we krwi glikokortykoidów. A przez to działanie można sprawdzić jak u osób chorych na depresję działa sprzężenie zwrotne. U osób zdrowych powoduje to po jakimś czasie spadek ilości glikokortykoidów we krwi. Dzieje się tak, bo mózg ma informację, że już wystarczy tej produkcji do poradzenia sobie z zagrożeniem. A w przypadku osób chorujących na depresję, spadek nie następuje. Dlatego organizm jest tak wymęczony ciągłą wewnętrzną walką i jej konsekwencjami (np. brakiem snu, niewłaściwym procesem trawienia pokarmów i przyswajania składników odżywczych, przepalania zgromadzonej w wątrobie i mięśniach energii), że niewiele tej energii zostaje, by sprostać wymaganiom życia codziennego.

Dlaczego osoby chorujące na depresję są tak wrażliwe na stres?

Pewnie zauważyliście, że każdy z nas ma inną odporność na stres. Jednych poruszają naprawdę małe codzienne sprawy, takie jak spóźnienie się na autobus, a innych może nie ruszać zwolnienie z pracy. Ciągle staram się podkreślać to, że aby wystąpiła depresja muszą spotkać się ze sobą czynniki biologiczne (predyspozycja) z czynnikami środowiskowymi (zdarzenie stresujące). Żeby wyjaśnić różnice w tym jak wielki bodziec trzeba, by wpędzić kogoś w depresję (a tego nie da się i tak przewidzieć) trzeba zacząć od początku, czyli od genetyki.

Polecam zapoznać się z informacjami w tym wpisie: Dlaczego choruję na depresję? Czynniki biologiczne cz. 1 GENETYKA

Niewłaściwy transport serotoniny a reakcja na stres i depresja

Jest część osób, które mają inną wersję genu kodującego transporter serotoniny 5-HTTlpr. Możesz sobie wyobrazić, że aby serotonina trafiła tam, gdzie powinna musi być przewożona łódką, a jak to na szlakach handlowych bywa, są różni przewoźnicy, jedni lepsi inni gorsi. Osoby, które mają krótszą wersję genu są bardziej bezbronne w sytuacji stresu, niż osoby, które mają inne wersje. Dlatego u nich reakcja stresowa jest silniejsza i ma większe konsekwencje dla całego układu nerwowego. Reakcja na stres jest w stanie zachwiać transportem serotoniny (a jest to jeden z ważniejszych neuroprzekaźników w genezie depresji). Znaleziono też zależność między doświadczeniem wykorzystywania seksualnego w dzieciństwie i krótką wersją wspomnianego genu a bardzo nasiloną depresją z objawami somatycznymi i lękiem.

Gen białka niszczącego neuroprzekaźniki reguluje początek reakcji stresowej

Gen COMT uczestniczy w rozpadzie dopaminy, noradrenaliny i adrenaliny, czyli substancji istotnych w przebiegu chorób psychicznych. Razem te substancje nazywane są monoaminami. Jeśli monoamin jest za mało, nie są one dobrze dostępne dla organizmu (szczególnie serotonina), pojawia się depresja. Istnienie mechanizmu rozpadu monoamin jest ważne, bo nie może być ich za dużo (generuje to inne choroby, np. mania, psychoza), a substancje też mają swój “okres przydatności do użycia”. Stare, nieużyte kuleczki niewyłapane przez magnesy, są niszczone. Okazuje się, że gen niszczący te kuleczki, ma wpływ na regulację wydzielania CRH przez podwzgórze.

Jeśli osoby doświadczające w dzieciństwie traumy, mają wersję genu MAOA tworzącą zbyt mało białka unicestwiającego dopaminę, są silniej narażeni na depresję. Dzieje się tak ze względu na to, że mają niższą odporność na stres. Osoby mające inną wersję genu lepiej sobie radzą z tego typu doświadczeniami.

Gen stresu, który chroni przed depresją

Istnieje pewna wersja genu określającego, jak ma być zbudowany receptor dla CRH (magnes dla żółtych kuleczek CRH). Ta wersja genu, stymulująca do powstawania nowych receptorów, może mieć właściwość ochronną przed wystąpieniem depresji w przypadku osób doświadczających urazów w dzieciństwie. Wydaje się to sprzeczne z tym o czym do tej pory pisałam, prawda? No bo przecież jak wydziela się duża ilość glikokortykoidów to jest wyższe ryzyko depresji. Skoro więc powstaje więcej receptorów to glikokortykoidów powinno być więcej, tak?

Wróćmy do sprzężenia zwrotnego (monitorowania poziomu substancji stresu). Otóż sprzężenie zwrotne działa w ten sposób, że informuje podwzgórze o ilości glikokortykoidów – zarówno jak jest ich za dużo jak i za mało. Gdy jest ich za mało to podwzgórze produkuje więcej CRH po to, by rozpocząć proces mobilizacji organizmu i lepiej sobie radzić ze stresem. Właśnie taką funkcję mają glikokortykoidy w naszym organizmie, by nas wspierać w trudnych chwilach a nie wyczerpywać. Co więcej, kortyzol jest substancją naturalnie krążącą w naszym krwioobiegu w ciągu dnia, a jego ilość wzrasta nad ranem, tak by nas rano obudzić a obniża się wieczorem i w nocy. A przynajmniej tak powinno być…

Jeśli ktoś ma upośledzoną zdolność wydzielania kortyzolu i źle działający system monitorujący jego poziom, to podwzgórze nie dowie się o tym, że ma produkować więcej żółtego CRH. A to CRH nie przyłączy się do właściwych receptorów w przysadce, nie powstanie więcej pomarańczowego ACTH, który powiadomi nadnercza, by produkowały czerwone glikokortykoidy…

Zbyt mała ilość glikokortykoidów może również przyczyniać się do reakcji depresyjnej, ale innego typu. Niektóre doniesienia mówią nawet, że osoby podejmujące próby samobójcze mają CRH, ACTH i glikokortykoidów za mało. Podczas stymulacji syntetycznym glikokortykoidem, ich organizm nie odpowiada tak jak powinien, więc ich sprzężenie zwrotne nie działa tak, jak należy. Nie informuje o tym, że należy produkować więcej substancji pobudzających, motywujących.

Jakie są konsekwencje dużej ilości glikokortykoidów?

CRH ma takie tajemnicze właściwości, że na mózg działa hamująco. Konsekwencją tego jest mniejszy apetyt, zmniejszone libido, zaburzenia snu i czynności psychomotorycznych, nasilenie objawów lękowych. Nadmiar glikokortykoidów zmienia właściwości i zużywa do swoich celów substancje kluczowe dla prawidłowego funkcjonowania mózgu i całego organizmu – serotoniny, dopaminy, noradrenaliny. A zaburzenie w wydzielaniu i wychwytywaniu tych neuroprzekaźników jest istotnym czynnikiem wywołującym depresję. Stąd też typowe objawy depresji jak zmęczenie, obniżony nastrój, niezdolność do odczuwania przyjemności, zaburzenia snu i apetytu.

Więcej na temat chemii mózgu w przebiegu depresji przeczytasz we wpisie: Dlaczego choruję na depresję? Czynniki biologiczne cz. 2 NEUROPRZEKAŹNIKI

Przeprowadzono badania, z których wynika, że u osób dokonujących skutecznych prób samobójczych w płynie mózgowo rdzeniowym znajdowała się podwyższona ilość glikokortykoidów. Stąd wniosek, że poziom tych substancji może być predyktorem podjęcia próby samobójczej lub szybkiego nawrotu depresji jeśli wystąpiła poprawa.

Większa ilość glikokortykoidów może przyczyniać się do spadku odporności na infekcje oraz do pojawienia się osteoporozy czy chorób serca. Jedną z poważniejszych konsekwencji jest to, że stale wysoka ilość glikokortykoidów niszczy strukturę nerwową hipokampów i kory przedczołowej mózgu. Może prowadzić do stopniowego zaniku tych obszarów, jeśli depresja jest przewlekła i nieodpowiednio lub wcale nieleczona. A zanik komórek nerwowych w hipokampach i korze przedczołowej, objawia się trudnościami z pamięcią, kontrolą emocjonalną, logicznym myśleniem. Powoduje to stan pseudodemencji, czyli objawy podobne do tych, jakie mają osoby starsze z otępieniem/demencją. Jednak są dowody, że skuteczne leczenie depresji, może stopniowo cofać negatywne zmiany w mózgu.

Temat powiązania stresu i depresji to w zasadzie temat rzeka, którego nie sposób omówić w jednym wpisie. Jedne badania potwierdzają te teorie, inne im przeczą. Jesteśmy coraz bliżej odkrycia tego, jak właściwie wygląda depresja i skąd się bierze, ale nadal jest mnóstwo niewiadomych.

W każdym razie wniosek z tego wpisu jest następujący:

Stale utrzymujące się wysokie natężenie stresu lub gigantyczny stresor może tak rozregulować system sterowania wydzielaniem hormonów stresu, że spowoduje to objawy depresyjne. Choć należy pamiętać, że każdy człowiek ma inną odporność na stres i dla każdego inny poziom stresu wywoła takie skutki. Utrzymujące się wysokie stężenie glikokortykoidów może powodować poważne konsekwencje zarówno na nasz mózg (zmniejszanie się struktur) jak i w całym ciele (osteoporoza, choroby serca, choroby metaboliczne, choroby immunologiczne). Nadmiar stresu może przyczyniać się do tak ciężkiej depresji, która skutkować może próbami samobójczymi, całkowitym ograniczeniem funkcjonowania. Zachęcam Was do tego, by zawczasu zadbać o swój układ nerwowy i endokrynologiczny, dając sobie przyzwolenie na odpoczynek. Wypracować sobie skuteczne strategie radzenia sobie ze stresem. A kiedy występują życiowe trudności prosić o pomoc bliskich i specjalistów (psycholog, psychoterapeuta) oraz udać się na leczenie do lekarza psychiatry.

Pozdrawiam,
Julia!

2 komentarze do “Czy stres powoduje depresję?”

    1. ❤ niezmiernie się cieszę, że moje teksty trafiają do tych którzy chcą się z nich czegoś dowiedzieć. Czuję wdzięczność za to jak wspaniałych mam odbiorców. Dziękuję!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *