W psychologii wyróżniamy cztery główne postawy rodzicielskie, które są niepożądane w wychowaniu. Są to:
- Postawa odtrącająca
- Postawa nadmiernie wymagająca
- Postawa unikająca
- Postawa nadmiernie chroniąca
Postawa nadmiernie wymagająca
Postawa ta charakteryzuje się stawianiem bardzo wysokich wymagań dziecku. Jednocześnie ograniczana jest samodzielność i odpowiedzialność dziecka. Nie może ono o sobie decydować, bo decyzje zostały już podjęte przez rodzica. Rodzic wyznaje zasadę, że to on rządzi, a dziecko musi się podporządkować, dostosować do wymagań, sprecyzowanego planu na jego życie i zasad przez co ma niewiele swobody i jego zdanie się nie liczy.
Dobrym przykładem takiej postawy jest zapisywanie dziecko na wiele różnych zajęć dodatkowych, na które dziecko nie ma ochoty lub zmuszanie do trenowania sportu czy gry na instrumencie do upadłego, wymuszanie samych najlepszych ocen i udziału w konkursach. Rodzic nie zwraca uwagi na to, że dziecko potrzebuje równowagi pomiędzy nauką i zabawą oraz kontaktem z rówieśnikami. Rodzic ma w głowie idealny wzór dziecka, do którego próbuje je przypasować niezależnie od tego jakie dziecko ma predyspozycje. Dąży on do tego by dziecko przyspieszyło swój naturalny rozwój, marzy mu się dziecko-geniusz.Dzieci często są nadmiernie obciążane obowiązkami domowymi, które muszą wypełniać pomiędzy ślęczeniem w książkach a zajęciami dodatkowymi. Przy czym nie mogą one narzekać na swój los, bo przecież rodzice dla nich tyle poświęcili, tak się starają i powinny być wdzięczne za to co mają, bo oni w dzieciństwie takich warunków nie mieli. I tu dotykamy jednej z przyczyn tego sposobu patrzenia na własne dziecko. Rodzic, który nie zaznał w swoim dzieciństwie czegoś, nie miał szans na osiągnięcia, nie zrealizował marzeń, chce, aby zrobiło to jego dziecko. Jest to spełnianie własnych ambicji ciałem własnego dziecka. Rodzic pragnie być dla dziecka największym autorytetem oraz dąży do tego by szanowało autorytety innych, a w dorosłości samo stało się “kimś wielkim”. Rodzic wymaga od dziecka coraz większych osiągnięć, niezależnie od wkładanych kosztów.
Nie muszę chyba tłumaczyć, jak bardzo jest to dla dziecka obciążające… Ciągła presja sprawia, że dziecko nie radzi sobie z tak dużymi wymaganiami, bo one zwyczajnie są mało realne. Ogromny stres odbija się na samopoczuciu dziecka i może odbić się na relacjach z innymi, bo niemile widziane jest spędzać czas z kolegami, którzy są nieambitni i „nie dla ciebie”.
Taka postawa rodziców uczy dziecko, że w życiu trzeba rywalizować z innymi i zawsze być od nich lepszym. Takie sytuacje dzieją się nawet w rodzeństwie, gdzie jedno dziecko jest porównywane do drugiego. Najczęściej młodsze rodzeństwo ciągle słyszy, że nie jest tak zdolne, tak mądre, tak zaradne jak ten najstarszy brat lub siostra. W rodzinie występują licytacje podczas spotkań świątecznych, na temat tego czyje dziecko jest bardziej zaradne, ma wyższą średnią i do jakiego liceum pójdzie, choć oczywiste jest, że do najlepszego w mieście. Często te porównania są niedorzeczne, bo dzieci są przecież zupełnie różne, mają inne predyspozycje i inne warunki rozwoju. Rodzic nadmiernie wymagający, nie zważa na takie różnice między dziećmi.
Dziecko nie może samodzielnie podjąć decyzji, nie może też ponieść konsekwencji własnego działania, bo w chwilach „słabości” jest wyręczane czy to przez rodzica, starsze „bardziej utalentowane” i „mądrzejsze” rodzeństwo albo specjalnie zatrudnionych korepetytorów. Widziałam już takie sytuacje, gdzie matki same pisały za dzieci wypracowania lub rysowały rysunki, bo były przekonane, że nie zrobią one tego na tyle dobrze, żeby otrzymały dobrą ocenę. Ale zapominają o tym, że w ten sposób odbierają dziecku prawo do samostanowienia, poczucie wartości, wiarę we własne możliwości i przekonanie o własnej skuteczności. To wszystko w dziecku nie ma prawa się wykształcić, kiedy rodzic na każdym kroku pokazuje dziecku, że jest nie dość dobre. Rodzic ciągle poprawia po dziecku to, co ono robi, np. ścieląc łóżko, rodzic widzi nadal nieidealnie ułożone poduszki albo zacieki na umytych naczyniach. Każe poprawić, aż będzie usatysfakcjonowany albo na oczach dziecka robi to samodzielnie, mówiąc lub dając do zrozumienia, że zawsze trzeba po nim poprawiać, bo niczego nie potrafi zrobić jak trzeba.
Dziecko podlega nieustannej ocenie, kontroli i sprawdzaniu. Rodzic bez refleksji wyraża w stosunku do dziecka swoją dezaprobatę za nieosiągnięcie wystarczająco dobrego wyniku. Kiedy plan się nie powiedzie, rodzic uważa, że zawsze winne jest dziecko (jego cechy), nie okoliczności. Rodzic nigdy nie jest usatysfakcjonowany efektem jaki uzyskało dziecko, bo „zawsze mogło być lepiej” lub „za mało się postarałeś”. Nie chwali dziecka, gdy ono napisze dobrze sprawdzian, lecz najpierw zapyta o to jak napisali koledzy. Gdy okaże się, że chociaż jedna osoba w klasie dostała wyższą ocenę, rodzi to do dziecka wyrzut, że mogło się postarać bardziej. Dla rodzica czwórka to nie jest satysfakcjonująca ocena, bo uważa, że można było dostać piątkę. Zmusza dziecko do ciągłego poprawiania ocen, by było najlepsze w klasie. Po czym i tak nawet pierwsza pozycja w rankingu, nie jest dla rodziców szczególnym osiągnięciem, bo zaraz znajdą się powody, aby umniejszyć dziecięce zasługi lub stawianie kolejnych wygórowanych wymagań. Rodzic nadmiernie wymagający to taki, który na wykonany rysunek przez dziecko spojrzy pobieżnie i może nawet przyzna, że ładny, ale przy tym wyrazi dezaprobatę, że całe się ubrudziło. A gdy dziecko z czystego serca zrobi dla mamy śniadanie, ta w pierwszej kolejności zwróci uwagę, że w kuchni zostawiło chlew.
Rodzic nadmiernie wymagający, to taki, który uważa, że wie najlepiej. Nie słucha swojego dziecka i dziecko nie ma prawa dociekać czy prosić o argumentację. Zamiast tego często słyszy „Nie bo nie”, „Masz tak robić, bo ja tak mówię”, „Wiem co dla ciebie dobre”, „Kiedyś mi za to podziękujesz”. Wszelkie próby zaprotestowania są niemile widziane i interpretowane jako pyskowanie i niewdzięczność ze strony dziecka.
Rodzic ma już określoną wizję i drogę życiową dla dziecka. Syn ma być prawnikiem a córka lekarzem. Nie dopuszczają do siebie, że dziecko może mieć inne pasje i inne potrzeby. Każda próba odzyskania kontroli nad własnym życiem przez nastolatka, a nawet już młodego dorosłego, kończy się awanturą, bo mama/tata wie lepiej. Liczy się renoma uczelni, prestiż kierunku, poważanie wykonywanego zawodu i wielkość zarobków. Schemat jest prosty: dziecko najpierw musi się dużo uczyć, ćwiczyć i trenować, nie tracąc czasu na inne, mało ważne w mniemaniu rodziców, zajęcia. Perfekcyjnie napisać maturę i dostać się na szanowane studia najlepiej w stolicy, a może nawet za granicą. Potem rozpocząć prestiżowy staż w najlepszej placówce i dostać wysokopłatną pracę z wszelkimi udogodnieniami w postaci służbowego telefonu czy samochodu. W międzyczasie wziąć kredyt na mieszkanie i koniecznie znaleźć odpowiedniego partnera_kę, oczywiście takiego_ą który_a przypadnie do gustu całej rodzinie. Ślub musi być zorganizowany w jak najbardziej wyszukanym stylu tak, żeby inni byli pełni zachwytu i zazdrości. Podróż poślubna ma być zagraniczna i oryginalna. No a potem wnuk i to natychmiast, bo ja chcę być już babcią/dziadkiem!
Tu wszędzie widoczne są oczekiwania rodzica, a nie dobro dziecka. Przez cały czas rodzic wysyła komunikat JA, np. “Chcę żebyś Ty…” „Nie życzę sobie…”. Nie ma miejsca na zdanie dziecka i jego potrzeby. Tak jest aż do momentu, kiedy dorosła już osoba, zdecyduje się radykalnie odciąć pępowinę. Będzie to okupione wieloma awanturami i groźbami skreślenia z rodziny czy odcięcia dopływu finansowego. Tacy rodzice mogą uciekać się do szantażu emocjonalnego, mówiąc, że są strasznie zranieni, samotni, schorowani, starzy a dziecko niewdzięczne, bez serca. Po części taki rodzic jest uzależniony od swojego dziecka, bo gdy jego zabraknie, nie będzie mógł na nikogo przelewać swoich wygórowanych oczekiwań.
Jakie jest dziecko rodzica nadmiernie wymagającego?
Zmuszanie dziecka do ciągłej pracy, może przynieść odwrotny skutek od zamierzonego, bo dziecko jest zniechęcone. Możliwe, że z czasem wyrobi w sobie postawę uległą, nie potrafiąc określić tego, czego potrzebuje i co lubi. Z trudnością przychodzi mu koncentracja na zadaniach. Częste ocenianie dziecka niszczy jego rozwijającą się samoocenę, która jest dramatycznie niska, tak jak wiara w siebie i wewnętrzne aspiracje. Dziecko jest niepewne siebie, swoich możliwości. Jest zalęknione i przewrażliwione na swoim punkcje i wszędzie doszukuje się krytyki w myśl postawy „nie jestem wystarczająco dobry”.
Dziecko ciągle kontrolowane i sterowane na bycie najlepszym i rywalizującym, ma potem problem z odnalezieniem się w grupie. Nie wie czego od życia oczekuje i w czym jest tak naprawdę dobre. Największą trudność, nawet dorosłemu już człowiekowi, sprawia określenie nawet tego co on tak naprawdę lubi robić, co jest jego pasją i w jakim kierunku chciałby w życiu pójść.
Jest wyuczonym perfekcjonistą, niezadowolonym z siebie, czującym się ciągle nie na miejscu i zbyt mało kompetentny. Każde niepowodzenie jest dla niego dotkliwe. Oczekuje szybkich efektów, a gdy one nie przychodzą – poddaje się, bo uważa, że nigdy nie osiągnie takiego poziomu, aby go zadowolił. Wypruwa sobie żyły dla pracy, której nienawidzi, tylko dlatego, że jest społecznie uważana za prestiżową i jest dobrze płatna. Nie poddaje refleksji swojego życia, bo bolesnym byłoby, gdyby okazało się, że to tak naprawdę oczekiwania rodziców a nie jego samego. Nadmierne wymagania rodziców mogą sprzyjać rozwojowi zaburzenia obsesyjno kompulsywnego, w którym lęk przed niespełnieniem oczekiwań, ogromna presja emocjonalna w nieadekwatny sposób kojone są przez natrętne myśli i przymusowe działania (np. częste sprawdzanie czy zadanie jest wykonane poprawnie).
Oczywiście nie można odmówić rodzicom, że dzięki ich wymaganiom dzieci mogą nauczyć się pracowitości, wytrwałości, zorganizowania, dbałości o jakość swojej pracy. Jest to jednak okupione dużą presją psychiczną, z którą nie każde dziecko sobie poradzi nie popadając w problemy emocjonalne czy choroby psychiczne. Nie twierdzę, że dzieci nie mogą mieć wymagań, ale muszą one być dostosowane do wieku i możliwości dziecka. I w żadnym wypadku dzieci nie mogą być zmuszane, a powinny być zachęcane do nauki, pracy czy pomocy rodzicowi. W przeciwnym razie jest to dla dziecka przykry obowiązek i ciężka, wyczerpująca praca ponad siły a nie szansa na rozwój i spełnione życie czy udzielenie pomocy z nadzieją na otrzymanie w zamian wdzięczności.
Wpływ nadmiernych wymagań rodziców może być łagodzony przez umiejętność sprzeciwu, buntu wobec opiekunów oraz dobry kontakt z rówieśnikami, którzy akceptują dziecko niezależnie od osiągnięć.
…
Mam nadzieję, że udało mi się ukazać szkodliwość nadmiernych wymagań rodziców i skłonić Was do większej refleksji nad wychowaniem i będziecie pamiętać o tym, że nie zawsze presja na dziecko popłaca. Dzieciństwo szybko przeminie i na dodatek będzie bardzo źle wspominane, jeśli w ogóle będzie się czymś różnić od zapracowanego życia dorosłego. Zwróćcie także uwagę na to, jak często używacie porównań swojego dziecka do innych dzieci, gdy ono wypada niezbyt dobrze (abstrahując od tego, że w ogóle porównywanie dzieci przynosi niewiele dobrego, ale na tym niestety stoi system edukacji, który nie pomaga) i postarajcie się te porównania ograniczyć, zwłaszcza gdy przyrównujecie do siebie rodzeństwo. Pomyślcie: chcecie mieć wspierające się i kochające nawzajem dzieci, czy rywalizujące i zapatrzone w siebie?
Starając się ze wszystkich sił samemu być jak najlepszym w tym co robimy i dążąc do tego, by wychować dzieci na ambitne, pracowite, wytrwałe, nie zauważamy, że ma to negatywne konsekwencje. Dostrzegam dużo potencjalnych zagrożeń dla naszego zdrowia psychicznego:
- Jesteśmy na tyle zapracowani, że nie wiemy czym jest odpoczynek i rozrywka. Liczy się tylko praca. Stawiamy sobie ambitne cele, naciskamy na szybkie tempo osiągania wiedzy i umiejętności.
- Często porównujemy swoje wyniki do wyników współpracowników, a swoje życie i siebie do innych. Porównujesz się z innymi? Sprawdź!
- Chcemy być najlepsi w wielu dziedzinach. Perfekcjonizm to nasze drugie imię, ale nie potrafimy zabrać się do konstruktywnego działania. Zobacz czemu odwlekasz działanie!
Takie zagrożenia czyhają także na nasze dzieci, gdy będziemy na nie bardzo “cisnąć”. Zachęcam Cię do przemyśleń nad swoją postawą wobec dzieci albo wizji swojego przyszłego rodzicielstwa, ale także zastanów się nad własnym życiem, wartościami i potrzebami.
Pozdrawiam
Julia!